Film Lyncha w konwencji swoich następnych filmów (mullholland drive i lost highway) , który to przypadł mi niesamowicie do gustu. Historia dość banalna i nieskomplikowana w odbiorze, inaczej niż w lost highway gdzie logicznej fabuły nie było, czy mullholland drive gdzie fabułę co prawda dało się złożyć w logiczną całość , ale było to bardzo trudne bo reżyser straszliwie zakręcił scenariuszem.
Cage w nieziemskiej jak na niego roli , nie uważałem go za dobrego aktora, do tego gra w jakich pierdołowatych filmach (the rock tu wyjątkiem z tych co widziałem).Jego wężowa kurtka i ten kiczowaty tekst o niej :"... ta kurtka jest symbolem mojej indywidualnosci i wiary w wolność jednostki..." to mistrzostwo :PP No i jeszcze jego dziewczyna z którą ucieka przed gangsterami-True romance lepszy.
Konwencja o jakiej mówię to nastrój grozy, niesamowitości towarzyszący przez cały film nawet w z pozoru zwyczajnych scenkach. Wszystko podrasowane muzycznym geniuszem połączonych gatunków muzycznych od klasycznej po metal.
W dodatku film momentami zabawny i kiczowaty z drobnymi lekkimi elementami gore.
Film uhonorowany Złotą palmą w cannes, chyba ze względu na oryginalność ale następne filmy Lyncha w takiej konwencji lepsze.
7.5/10