książka to arcydzieło, a film jako ekranizacja książki to tylko jej marne streszczenie - i to niezbyt
dokładne, z dodatkowymi niepotrzebnymi wątkami, bez żadnego napięcia, klimatu i emocji
Zgoda - książka, to jedna z najlepszych powieści wszechczasów. Po prostu genialna.
Dokładnie właśnie dlatego nie oglądałem żadnej z ekranizacji tej książki, żeby sobie nie popsuć humoru i się nie wkurzać. Zresztą od dawna nie oglądam ekranizacji książek, a szczególnie dobrych! Ostatnim takim filmem było "Imię róży", po którym sobie zaprzysiągłem, że nie dam sobie więcej nigdy zepsuć książki.
Zgadzam sie film nigdy nie dorówna książce.
Najpierw przeczytałam "Władca Much", niedawno z ciekawości obejrzałam film, z każdym kolejnym momentem - zaczynając od pierwszej sceny - czułam coraz większe rozczarowanie.. Nie dość ze reżyser niepotrzebnie pozmieniał niektóre wątki to również całkowicie nie poradził sobie z przedstawieniem narastającej atmosfery "zezwierzęcenia" rozbitków, z ukazaniem emocji, które targały bohaterami, z zaprezentowaniem w sposób spójny relacji, które łączyły
poszczególnych chłopców.. a koncząc na tym, ze pominął wiele wartościowych i ważnych scen. Książka niezwykła, film skrajnie powierzchowny. Kolokwialnie mówiąc reżyder uciął "jaja" całej powieści;)
@Metropolis a czytałeś i oglądałeś " Wielki Gatsby?" bo to jedyny film, który mnie nie rozczarował mimo ze wcześniej przeczytałam książkę. Oczywiście zawsze można sie do czegoś "przyczepić" bo "rzeczywistość" wykreowana przez reżysera nigdy nie bedzie odpowiadała obrazom, które tworzyliśmy w swojej głowie podczas czytania książki, .. ale według mnie film " Wielki Gatsby" - daje rade;)
OK - "Wielki Gatsby" (myślę, że masz na myśli tę ekranizację z Robertem Redfordem?) "daje radę";o) A jedynym (moim zdaniem) filmem, który jest tym "wyjątkiem, który potwierdza regułę" jest "Ziemia Obiecana".
Filmu jeszcze nie widziałam, zamierzam dzisiaj obejrzeć dopiero, natomiast jestem świeżo po przeczytaniu książki. Może książka nie jest nudna, ale przez 3/4 nic się kompletnie nie dzieje, ciągłe zebrania i żadnych konkretów. Może cały ten mikrosystem w jakim znalazły się dzieci świadczy o tym, że używa się w jej kontekście słowa "arcydzieło", ja bym jej jednak arcydziełem nie nazwała. Ot dobra książka i tyle.