zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Niebezpieczne związki, Hańba, Król Olch, Imperium Słońca, Pola Śmierci- kreacje w tych filmach były doskonałe. Ja uwielbiam Malkovicha i być może jestem troszkę nieobiektywna. Moja ulubiona rola J.M to ta z filmu Mary Reilly.
Genialnych ról wiele, ale aktor trochę nie pasujący do standardów Akademii. Za "Niebezpieczne związki" nawet nominacji nie było, a rola wybitna.
No ja cały czas mam nadzieje, że jednak dostanie go za życia. Najbardziej podobał mi się w Niebezpiecznych związkach, magnetycznie tam zagrał, a w duecie z Glenn Close, :)
W sumie lepiej być dobrym i docenianym aktorem, niz trzymać pozłacanego Oscarka w ręce. Malkovicha i tak wszyscy będą pamiętać, a połowa laureatów nagrody Akademii Filmowej która dostała statuetki za nic, pójdzie w nicość. Oscary zeszły na psy i raczej już wszyscy o tym wiedzą. Nie świadczą o niczym.
Jeszcze żyje i ma 62 lata więc myślę że "trochę" jeszcze pociągnie więc całkiem możliwe że jeszcze zdobędzie Oscara za jakąś świetną role którą zagra...czas pokaże
Wolę jednego Malkovicha niż dziecięciu DiCaprio nad którym wszyscy się spuszczają, bo potrafi krzyczeć i jeść surową rybę.
niestety w ostatnich latach gra samego siebie lub parodie samego siebie, dlatego albo sie to lubi albo nie.
jednak mial 2-3 dobre role w zyciu, jedna z nich jak gral samego siebie...
Nie na bardziej pokrzywdzonej aktorki nizli Glenn Close , ktora winna miec juz trzy oscary . Rozdają te nagrody na lewo i prawo jakims pindom a carycy kina nie dali zadnego . O kant d.py rozbic te oscary . Moze jak wezmą siw za drugą czesc " wozac panią Daisy : wyprawa po zlote runo " i zatrudnią Glenn to kaskawie jej dadzą chyba ze wczesniej zdązą przykryc wieko trumny :/ .
Fakt, że nie dostał nawet nominacji do Oscara za "Niebezpieczne związki" uważam za największą pomyłkę Akademii. Nigdy żadna rola męska nie wywarła na mnie takiego wrażenia jak ta. Myślę, że Malkovich nie jest ulubieńcem gremiów rozdających nagrody w amerykańskim przemyśle filmowym z uwagi na swój własny styl aktorski. Przede wszystkim Malkovich nigdy nie był wyznawcą tzw. "metody", której hołdują największej gwiazdy amerykańskiego kina, a której uczą się w licznych studiach aktorskich. Nigdy też chyba fizycznie nie zmieniał się do roli (w rodzaju utycia o kilkadziesiąt kilogramów itp.), co również przykuwa uwagę przy rozdawaniu nagród.